Katyń
Polska, 2007, 117 min
Opis
Jeden z najbardziej osobistych filmów Andrzeja Wajdy, możliwy do nakręcenia dopiero po 1989 roku, po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Wynikał z osobistych przeżyć reżysera, którego ojciec, oficer polskiej armii, został zamordowany w 1940 roku przez NKWD w Charkowie. Wajda odrzucał wiele wersji scenariusza, aż wreszcie zdecydował się na opowieść o kobietach czekających na swych mężów i synów – najpierw w czasie okupacji niemieckiej i radzieckiej, a potem po końcu wojny i przejęciu w roku 1945 w Polsce władzy przez komunistów. W tym czasie obowiązywała sowiecka wersja tej zbrodni (że dokonali jej hitlerowcy), odbierająca bliskim nawet prawo do żałoby.
Katyń został nominowany do Oscara za najlepszy film obcojęzyczny.
Z Autobiografii Andrzeja Wajdy:
Od wielu lat czułem obowiązek zrobienia filmu o Katyniu. Kiedy mi się to w końcu udało, szczególnie zależało mi na tym, żeby nie dopuścić w nim do żadnych akcentów nacjonalistycznych. Nie chciałem, żeby film był histeryczny i oskarżycielski. Istniał system, który doprowadził człowieka do takiego stanu. Trzeba umieć oddzielać nieludzkich przestępców od normalnych, zdrowo myślących ludzi. Zależało mi więc na równi na dotarciu do polskiego, jak i do rosyjskiego widza.
„Mamy prawo opowiedzieć o swojej historii – mówiłem dziennikarzowi »Moskowskich Nowosti« zaraz po warszawskiej premierze filmu, we wrześniu 2007 roku. – Cóż począć, że tak bardzo i często w tak skomplikowany sposób przeplatała się ona z waszą? Mój film opowiada o historycznej tragedii, ale skierowany jest przeciwko nieludzkiemu systemowi, który już nie istnieje. A skoro upadł, to znaczy, że były ku temu głębokie powody. Samo społeczeństwo przyznało, że ten system nie może istnieć. Byłoby dla mnie najbardziej bolesne, gdyby Katyń wykorzystano do jakichś politycznych manipulacji”.
Wbrew pojawiającym się opiniom nie wprowadziłem postaci „dobrego Rosjanina”, majora Popowa, w wyniku spekulacji, by w sposób zrównoważony przedstawić drugą stronę. To jest historia całkowicie prawdziwa, składają się na nią dwie osoby, o których dowiedziałem się, czytając wspomnienia. Zaczerpnąłem z nich wiadomości o oficerze NKWD, który zaproponował żonie polskiego oficera fikcyjne małżeństwo, by ułatwić jej ewakuację. Z kolei inny radziecki oficer uratował Polkę podczas rewizji, zakrywając ją płaszczem. Było to 13 kwietnia 1940 roku, gdy w Katyniu trwały już rozstrzeliwania. W tym samym czasie przeprowadzano aresztowania żon i dzieci polskich oficerów znajdujących się w radzieckiej niewoli.
Miałem wątpliwości, czy Siergiej Garmasz zgodzi się zagrać tę rolę. Mógł zadziałać podświadomy refleks, jak na to zareaguje rosyjska publiczność, przyjaciele, wrogowie… Rozumiałem, że dla znanego i cenionego aktora to poważna decyzja. Toteż gdy od razu powiedział mi „tak”, obudziła się we mnie nadzieja, że Rosjanie nie odrzucą mojego filmu, w którym nie ma przecież żadnego antyrosyjskiego podtekstu. Jedna sprawa – totalitarny reżim, inna sprawa – naród, który sam poniósł milionowe straty w czasie represji. Przecież katyński las był nie tylko miejscem śmierci Polaków, ale i dziesiątków tysięcy Rosjan, Ukraińców, nadwołżańskich Niemców.
Wcześniej niż w Rosji udało się wprowadzić Katyń na ekrany Ukrainy, gdzie przy tej okazji zdarzyła się pouczająca historia. Kiedy w kwietniu 2008 roku przyjechaliśmy z Krystyną na premierę do Charkowa, umożliwiono nam wejście do budynku dawnej NKWD, gdzie zamordowano mojego Ojca. I kompletnie zdumieni zobaczyliśmy tablicę ku czci Dzierżyńskiego. Krystyna powiedziała o niej podczas obiadu u prezydenta Juszczenki. Dziesięć dni później tablicy już nie było. Zaproponowaliśmy, żeby w tym miejscu polska Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa kierowana przez Andrzeja Przewoźnika ufundowała nową, poświęconą ofiarom NKWD. Pół roku później zostaliśmy zaproszeni na uroczystość odsłonięcia tej tablicy. Na życzenie prezydenta Juszczenki do podpisu „Rodziny z Polski” dodano „i Naród Ukraiński”.
Dłużej przedostawał się Katyń na ekrany rosyjskie. Pierwszy publiczny pokaz filmu odbył się w marcu 2008 roku w festiwalowym Domu Kina dla półtora tysiąca widzów. Drugi seans miał miejsce dzień później w Centralnym Domu Literatów pod patronatem Memoriału, organizacji dokumentującej zbrodnie stalinowskie. Ten pokaz zapamiętałem najlepiej, bo zabrała wtedy głos młoda dziewczyna – przedstawiła się z imienia i nazwiska, po czym poprosiła wszystkich widzów o powstanie i uczczenie minutą ciszy zamordowanych polskich oficerów. Pomyślałem wtedy, że nawet jeśli już nic innego by się z filmem Katyń nie stało, dla tej dziewczyny i jej pięknego gestu należało ten film zrobić.
Podczas obchodów 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, w Wielki Piątek 2 kwietnia 2010 roku, film pokazany został przez kanał Kultura rosyjskiej telewizji państwowej, a po emisji odbyła się dyskusja z udziałem znakomitych ekspertów, z Nikitą Michałkowem włącznie. Kiedy wkrótce potem, już po katastrofie samolotu prezydenckiego, pokazano Katyń w pierwszym programie telewizji publicznej, film obejrzało kilkanaście milionów Rosjan. Zrozumiałem, że to w związku z tymi pokazami prezydent Dmitrij Miedwiediew przyznał mi kilka miesięcy później Rosyjski Order Przyjaźni w uznaniu „wielkiego wkładu w rozwój rosyjsko-polskich stosunków w sferze kultury”.
To, co mówi Maciek w filmie Popiół i diament, stanowi już głos tego pokolenia po przegranej wojnie. „Wiedzieliśmy, czego od nas chcą”, gdyż tego uczyła nas szkoła, rodzice, harcerstwo i Kościół. Pewnie nie we wszystkich środowiskach jednakowo konsekwentnie, ale w oficerskiej rodzinie to rozumiało się samo przez się. Nasi rodzice, nauczyciele i zwierzchnicy chcieli bezwzględnego posłuszeństwa w imię zasad i celów, które rozumieliśmy dobrze, i ta świadomość tworzyła tak silne spoiwo akowskiej konspiracji, ale też po wojnie obudziła wśród wielu młodych głębokie rozczarowanie, proporcjonalne do pewności siebie, jaką mieliśmy w czasie wojny.
(…)
Pamiętam dobrze niepokoje, nadzieje i rozpacz Matki, która do końca swego życia w 1950 roku oczekiwała znaku od Ojca – jeńca obozu w Starobielsku.
Prawdziwym tematem dla filmu o Katyniu jest tajemnica i kłamstwo, które tę zbrodnię czyniły przez lata tematem tabu – ostatecznym „sprawdzianem lojalności wobec ZSRR”. Cóż z tego, że dziś prawda znana jest powszechnie, a dokumenty przekazane przez władze Rosji zawierają rozkaz likwidacji obozów podpisany przez Stalina? Nadal jedynym tematem dla filmowej opowieści o tej zbrodni mogą być nie ofiary, lecz ich rodziny zadające sobie pytanie: „Dlaczego?”. I nie znajdujące na nie żadnej sensownej odpowiedzi.
Z tych względów widziałem mój film o Katyniu jako opowieść o rodzinie rozłączonej na zawsze, o wielkich złudzeniach i brutalnej prawdzie. Słowem, film o indywidualnym cierpieniu, a nie o wszechobecnej polityce. Dlatego pominąłem pytania, na które padły już odpowiedzi, a przywołałem obrazy mające znacznie większą pojemność uczuciową. Anna swoim zachowaniem przypominała mi moją Matkę – nigdy nie pogodzoną z faktem, że Ojciec nie wrócił z wojny, poszukującą nieustannie jakichkolwiek śladów potwierdzających jej nadzieje.
Dlatego nadałem scenariuszowi formę osobistej opowieści, do bólu okrutnej, której bohaterami są nie ci, którzy giną, ale kobiety, które czekają, żyjąc nadzieją każdego dnia i każdej chwili, przeżywają cierpienia niepewności i oczekiwania powrotu. To oczekiwanie stało się tematem opowieści. Wierne i niczym niezachwiane w pewności, że wystarczy otworzyć drzwi, a stanie w nich oczekiwany mężczyzna – mąż i ojciec!
Wystąpienie Izabelli Sariusz-Skąpskiej, prezesa Zarządu Federacji Rodzin Katyńskich (Charków, 09. 06. 2018):
Dzięki filmowi Katyń nasza historia dotarła tam, dokąd nie docierają podręczniki i specjalistyczne opracowania. Pan Andrzej opowiedział naszą, Rodzin, historię, w portretach swoich bohaterów zawierając tyle, ile się dało.
Nieoczekiwanym efektem ubocznym filmu jest tablica, przed którą złożyliśmy dzisiaj kwiaty. Przypomnijmy, że do 2008 roku na miejscu charkowskiej tiurmy widniało popiersie Dzierżyńskiego, a napis głosił, że to tutaj Feliks Edmundowicz ciężko pracował, walcząc z kontrrewolucją. Na nic się zdawały podejmowane latami zabiegi dyplomatyczne, aby w tym miejscu kaźni nie oddawać honorów jednemu z katów… Tymczasem po pokazie specjalnym Katynia państwo Krystyna i Andrzej Wajdowie skorzystali w okazji, aby ówczesnemu prezydentowi Ukrainy Wiktorowi Juszczence opowiedzieć o charkowskiej tablicy.
To, co było poza zasięgiem polityki, stało się faktem dzięki sztuce. Dzierżyński zniknął po paru dniach. A w Zaduszki 2008 roku odsłonięto dwujęzyczną tablicę, dzięki której w świadomości mieszkańców Charkowa zaistniały Ofiary Zbrodni Katyńskiej.
Fot. Federacja Rodzin Katyńskich