Zwierzęta
Z NOTESÓW ANDRZEJA WAJDY:
Poniedziałek, 12 marca 2007
Na starość najchętniej byłbym kotem, u nas w domu na Żoliborzu. To jest przystań dla tych, co walczyli, obrywano im uszy, podgryzano, ale uszli z życiem i na koniec potrzebują trochę ciepła i bezpieczeństwa… Ale jeszcze trochę poczekam.
Nasze zwierzęta. Rysunki ze szkicownika Andrzeja Wajdy:
Poniedziałek, 4 czerwca 2007
Przed odjazdem do Warszawy – Jerzy Armata opowiada o lustracji dziennikarzy w redakcji pisma „Kocie Sprawy”. Chwytam natychmiast temat; myślę, że oprócz dokumentalnego opisu zdarzenia w scenariuszu (jeszcze nie wiem kto) trzeba wprowadzić monolog kota, który napisze Leszek Kołakowski, jako najbardziej przenikliwy umysł w naszym kraju. Ponadto wspaniałe role korespondentów „Kocich Spraw”, którzy też podlegają lustracji. Co ważne, film nie jest ograniczony żadną porą roku ani miejscem zdjęć. Narratorem jest kot; w akcję, która rozgrywa się wiosną 2007 w czasie afery lustracyjnej, wciąć materiały dokumentalne z TVN. Trzeba robić ten film z nimi; zbadać, jak można tego użyć bez procesu. Byłby to film dokumentalny (w sensie prawdziwości zdarzeń), tylko opowiedziany przez kota.
Powiedziałem już kotom w domu, że zagrają. Ucieszyły się! Sezon zimowy, kiedy koty najbardziej się nudzą, byłby najlepszy do zdjęć. A w Gdyni sensacja!
Czwartek, 3 grudnia 2009
Tej nocy koci sen: Noc, w trawie, oświetlone z bliska małymi reflektorami, wygrzewają się koty, pojedynczo i całymi rodzinami. Ten widok nas zachwyca. Ale nagle zjawiają się jacyś ludzie – starawi, mężczyźni i kobiety z kijami i pałkami – i zabijają te koty na naszych oczach. Próbuję protestować, nawet uderzam jakąś babę, ale mam w ręku tylko mały patyk. Wdajemy się w spór, ale oni są zawodowymi likwidatorami, nie ma o czym gadać, reflektory też zgasły. Kompletna bezradność…
Środa, 30 sierpnia 2006
Pomysł fragmentu niezrealizowanego filmu telewizyjnego o kotach:
(…) Koty obgryzły indyka wywieszonego za oknem u Wassermanna* i nie będzie Wigilii. Za to policja postawiona w stan podwyższonego pogotowia bada przestępstwo. Winne koty z sąsiedztwa, ale które? Łapią cztery z jednego domu, dwa z drugiego, jednego z sąsiedztwa. Oficerowie postanawiają dotrwać do północy, kiedy każde zwierzę mówi ludzkim głosem, więc uda się wydobyć z kotów prawdę. Nie można ukarać wszystkich, bo za czterema stoi znany reżyser, za dwoma Samoobrona, za jednym spikerka TV. Przesłuchujących jest czterech i zaraz po wigilii wracają do biura, czekają na północ. Koty przemawiają, donosząc wzajemnie na siebie. Wspaniały pomysł Wojciecha Tomczyka, że wyznania wigilijne kotów słyszą tylko wierzący policjanci, do dwóch ateistów dociera miauczenie. Realizatorzy podpisani pseudonimami; głosy kotów: Marek Kondrat, Janusz Gajos, Daniel Olbrychski, Krystyna Janda, Katarzyna Figura.
* Zbigniew Franciszek Wassermann (1949-2010) – polityk, w latach 2005-2007 — minister — członek Rady Ministrów, koordynator ds. służb specjalnych.
Paszport
„Informuję uprzejmie, że w związku z moim wyjazdem na konferencję do Bratysławy na zaproszenie Vaclava Havla otrzymałem paszport papierowy, który zwracam w stanie kompletnego zniszczenia. Dzieła tego dokonały kot i dwa psy. I niestety winę za to muszę obarczyć ich spółkę – czyli kota o imieniu Dizel, który otworzył drzwi (bo on umiał otwierać drzwi) w pokoju, gdzie na stole, wśród licznej korespondencji leżał wymieniony dokument. Reszty dokonały dwa psy – Migdał i Pucek. Przy czym nie udało się ustalić ostatecznie, który z nich dokonał przestępstwa. Paszport znalazłem w późnych godzinach wieczornych, idąc po śladach kartek”.
To pismo natychmiast trafiło do Pagartu (Państwowej Agencji Artystycznej), państwowego monopolisty w epoce PRL, który decydował o wyjazdach artystów. Paszport miał kolor granatowy, podtytuł „służbowy”, orła bez korony i napis: „Polska Rzeczpospolita Ludowa”.
Za komuny za to Andrzej Wajda mógłby pójść do więzienia, ale teraz MSZ stanął na głowie i nowy paszport wystawiono mu w ciągu paru godzin.
Fragment książki Andrzej i Krystyna. Późne obowiązki Witolda Beresia i Krzysztofa Burnetki (Wydawnictwo Austeria).
SROKA KASIA
„Dookoła naszego ogródka rośnie kilka wysokich drzew, na których sroki zakładają gniazda. Pewnego dnia zobaczyłam maleńkie, nieopierzone pisklę, które wypadło z gniazda. Bałam się, że nasze koty je zjedzą, wsadziłam je więc do wiklinowego koszyka, takiej budki, co w niej wcześniej pomieszkiwały koty, i sroczka potraktowała koszyk jak własne gniazdo (dopiero później powiedział mi ktoś, ze sroki budują gniazda przypominające wyglądem takie właśnie koszyki). Od razu zaczęła się dopominać o jedzenie, co pięć minut otwierała szeroko dziób i wrzeszczała. (…) zadzwoniłam do Adama Wajraka, który poradził mi, żebym przyrządzała papkę z białego sera, calcium i jakichś innych lekarstw, no i żebym dawała jej dużo pić. Sroczka rosła jak na drożdżach gdy zaczynała już podfruwać, odstąpiliśmy jej służy pokój na parterze, umieszczając na drzwiach napis: »Dla kotów wstęp wzbroniony!« i pogodziliśmy się z myślą, że to będzie wyłącznie jej pokój; oczywiście, wszystkie meble musieliśmy przykryć folią, bo Kasia paskudziła gdzie popadło. (…) żaden kot nie zrobił jej krzywdy. Bo koty boją się srok – ich skrzeczenia, a przede wszystkim ostrych dziobów.
Kasia często siadała mi na głowie albo na ramieniu i delikatnie stukała dziubkiem w uchwyt okularów, więc Andrzej – który do ptaków nie ma przesadnego nabożeństwa i nie był zachwycony, gdy Kasia siadywała mu na głowie – bał się, że sroczka wydłubie mi kiedyś oko. No, ale nie wydłubała, jak widać.
Fragmenty rozmowy Jana Strzałki z Krystyną Zachwatowicz-Wajdą, opublikowanej w książce O psach, kotach i aniołach. Rozmawia Jan Strzałka (Wydawnictwo Literackie).